Quaterliszka - Okładka albumu na ATC z produktami Finnabair i Ranger

Podczas zlotów, na które jeździmy ogłaszamy dla Was zawsze konkurs na ATC. Ola bardzo chciała móc okazywać wszystkie Wasze piękne prace w sklepie i tak wpadła na pomysł, że będziemy je zbierać w albumie. A mnie poprosiła o zrobienie do niego okładki, dlatego dziś podzielę się z Wami tym, jak ją wykonałam ;)

During the scrapbooking expo's we go to, we always announce an ATC contest for you. Ola really wanted to be able to show all your beautiful works in the store, and so she came up with the idea that we would collect them in an album. And she asked me to make a cover for it, so today I will share with you how I made it ;)

Do przechowywania ATC Ola wykorzystuje koszulki z kieszeniami We R Memory Keepers o wymiarach 21,6x28 cm. Żebyśmy mogły swobodnie powiększać album, postawiłyśmy na konstrukcję na kołach – dzięki temu bez przeszkód będziemy mogły dokładać do niego kolejne karty. Okładkę wycięłam z tektury introligatorskiej, powiększając każdy z wymiarów o 1 centymetr. Następnie obłożyłam tekturę papierem kraftowym i po wyschnięciu kleju zabezpieczyłam clear gesso tak, żeby papier nie uległ zniszczeniu podczas mediowania i zrobiłam otwory na koła przy użyciu dużego Croppadile.

For storing the ATCs, Ola uses We R Memory Keepers Photo Sleves, measuring 21.6x28 cm. In order for us to be able to enlarge the album freely, we opted for a construction on wheels - so we can add more cards to it without any obstacles. I cut the cover from bookbinding cardboard, enlarging each dimension by 1 centimeter. I then covered the cardboard with kraft paper and, after the glue had dried, secured it with clear gesso so that the paper would not be damaged during playing with mediums and then I made holes for the wheels using the large Croppadile.

Budowanie tła zaczęłam od przyklejenia collage paper Tima Holtza. Lubię pracować z tym papierem dekoracyjnym – jest delikatny, więc świetnie  się sprawdza do budowania warstw, które pięknie się blendują. Z łatwością również wytniecie z niego elementy wykorzystując do tego pędzelek i wodę, bez konieczności moczenia papieru wielokrotnie w tym samym miejscu. A jeśli chcecie, możecie go równie dobrze ciąć nożyczkami lub po prostu rwać w rękach. I właśnie tę ostatnią technikę wykorzystałam. Możecie go przyklejać Soft Gloss Gelem od Finnabair lub innym niezbyt gęstym medium klejącym. Ja na przykład wykorzystałam po prostu clear gesso.

I started building the background by gluing Tim Holtz's collage paper. I like working with this decorative paper - it's delicate, so it's great for building up layers that blend beautifully. You can also easily cut elements out of it using a brush and water, without having to soak the paper repeatedly in the same place. And if you want, you can just as well cut it with scissors or simply tear it in your hands. And it was the latter technique that I used. You can glue it with Soft Gloss Gel from Finnabair or any other not too thick adhesive medium. I, for example, simply used clear gesso.

Kolejny etap to pasty strukturalne. Wykorzystując pastę gipsową Plaster Paste nałożyłam wzór przez maskę Finnabair - ART DECO WALL. Następnie uzupełniłam tło pastą White Crackle i pozwoliłam jej wyschnąć na powietrzu. Bardzo lubię surowy, naturalny wygląd kraftowego papieru, dlatego nie pomalowałam całej okładki na biało. W zamian puchatym pędzlem do makijażu roztarłam białe gesso nieregularnie, głownie w miejscu, w którym ułożę kompozycję z elementów z żywicy i innych dodatków. Po wyschnięciu, przyłożyłam maskę ART. DECO WALL ponownie w tych samych miejscach i przełożyłam delikatnie w niektórych miejscach klejem do złoceń 3d Pentartu. Poczekałam aż wyschnie i na powstałą w ten sposób lepką warstwę położyłam płatki metaliczne Finnabair Art Ingredients. Nadmiar usunęłam szczeciniastym pędzlem i przeszłam do odbijania stempli. Ostatnio bardzo lubię to robić Archivalem w kolorze Coffee – efekt jest znacznie subtelniejszy niż czarny tusz a nadal pięknie pozwala stworzyć obramowanie dla kompozycji. Postawiłam na napisy i kropeczki, ale dodałam również plamy ze stempla Stamperii.

The next step was structural pastes. Using Plaster Paste, I applied the pattern through a Finnabair mask - ART DECO WALL. Then I completed the background with White Crackle paste and let it air dry. I really like the raw, natural look of kraft paper, so I didn't paint the entire cover white. Instead, with a puffy makeup brush, I smeared the white gesso irregularly, mainly where I would arrange the composition of resin elements and other accessories. Once dry, I applied the mask ART. DECO Wall again in the same areas and applied Pentart's 3d gilding glue lightly in some places. I waited for it to dry and applied Finnabair Art Ingredients metallic flakes to the resulting sticky layer. I removed the excess with a bristle brush and moved on to stamping. I've been really enjoying doing this lately with Archival in Coffee - the effect is much more subtle than black ink and still allows you to create a border for your composition beautifully. I opted for lettering and dots, but also added stains from the Stamperia stamp.

W kompozycji wykorzystałam głownie elementy z ostatnich foremek Primy. Uzupełniłam ją metalowymi elementami Mitform Castings oraz Tima Holtza i moją ulubioną żarówką od Primy, którą wymontowałam z innego projektu. Całość gessowałam już po sklejeniu. Praktycznie zawsze tak robię, bo szkoda mi czasu na przygotowywanie elementów z wyprzedzeniem. Poza tym, i tak nigdy nie wiem do końca co wykorzystam ;) Zgadniecie czego użyłam do klejenia? Oczywiście Heavy Body Gelu od Finnabair – nic nie poradzę na to, że go uwielbiam.

In the composition I mainly used elements from Prima's recent molds. I supplemented it with metal elements from Mitform Castings and Tim Holtz and my favorite bulb from Prima, which I removed from another project. I gessoed the whole thing already after gluing it together. I practically always do it this way, because it's a waste of time to prepare the elements in advance. Besides, I never quite know what I'm going to use anyway ;) Can you guess what I used for gluing? Heavy Body Gel from Finnabair, of course - I can't help but love it.

A teraz najfajniejsza część – kolory! I mamy tu całkiem niezły mix. Zaczęłam od Liquid Acrylic w kolorze NUDE. Ponieważ do suszenia kompozycji nie używałam nagrzewnicy, mogłam sobie spokojnie pozwolić na nałożenie farby w wielu miejscach i dopiero na koniec rozmycia jej psikając wodą. Bez podsuszania dodałam Distress Oxcide Spray w kolorze SPUN SUGAR psikając i rozchlapując bezpośrednio z butelki. Przechodziłam do coraz ciemniejszych odcieni, sięgając po farby metaliczne - Opal Magic w kolorze CORAL GREEN oraz Sparks w kolorze ENCHANTED. Wróciłam do Liquid Acrylic, wybierając CRIMSON, jako najciemniejszy z tej gamy, a następnie dodałam detale kolorami TIGER ORANGE i CARMINE. Co jakiś czas psikałam wodą, żeby odcienie gdzieniegdzie delikatnie się ze sobą mieszały. Dodałam jeszcze dwa kolory, bez których nie wyobrażam sobie cieniowania – BURNT SIENNA oraz INK BLACK. I dopiero wtedy praca nabrała wymiaru. Czerpię zawsze niezwykłą przyjemność z tego elementu procesu – obserwowanie jak pojawia się ta głębia jest cudowne. Tylną okładkę wykonałam dokładnie w ten sam sposób, pomijając jedynie kompozycję z odlewów i metalowych elementów. Na koniec woski w moich dwóch ulubionych kolorach – AGED BRASS subtelnie w kilku miejscach i WHITE PEARL strategicznie do podkreślenia detali. Na koniec trochę chlapnięć farbą INK BLACK i praca gotowa. Koniecznie dajcie znać, co myślicie!

And now the coolest part - the colors! And we have quite a mix here. I started with Liquid Acrylic in the color NUDE. Since I didn't use a heater to dry the composition, I could easily afford to apply the paint in many places and only at the end blur it by spraying it with water. Without drying, I added Distress Oxcide Spray in SPUN SUGAR color by spraying and splashing directly from the bottle. I moved on to darker and darker shades, reaching for metallic paints - Opal Magic in CORAL GREEN and Sparks in ENCHANTED. I went back to Liquid Acrylic, choosing CRIMSON as the darkest of the range, and then added details with TIGER ORANGE and CARMINE colors. Every now and then I sprayed with water so that the shades would blend gently together in places. I added two more colors that I can't imagine shading without - BURNT SIENNA and INK BLACK. And only then did the work take on a dimension. I always take extraordinary pleasure in this element of the process - watching this depth appear is wonderful. I made the back cover in exactly the same way, omitting only the composition of castings and metal elements. Finally, waxes in my two favorite colors - AGED BRASS subtly in a few places and WHITE PEARL strategically to highlight the details. Finally, some splashes of INK BLACK paint and the job is done. Be sure to let us know what you think!

Uściski / Hugs,
Magda